wtorek, 19 października 2010

KamilKoc, czyli podóż z Ankary do Stambułu

ASTI czyli główny dworzec autobusowy Ankary znajdował się nieco ponad 10 km od naszego kampusu. Taksówkarz na kampusie żądał od nas stawki równej biletowi Ankara-Stambuł. Postanowiłyśmy więc z Janą dotrzeć autobusem w pobliże dworca i stamtąd wziąć taksówkę na krótszy dystans. Okazało się, że dojazd samochodem, gdy pieszego dzieli tylko ulica (prawie jak droga ekspresowa) i kilkanaście metrów piechotą, jest bardziej karkołomny niż myślałyśmy. Objechałyśmy chyba całą arterię by zawrócić i dotrzeć z naszymi ciężkimi bagażami na platformę główną dworca. Gdy weszłyśmy na salę główną, zobaczyłyśmy niekończący się rząd stoisk agencji autobusowych oferujących przejazdy we wszystkie zakątki kraju. Oczywiście zanim znalazłyśmy polecony nam KamilKoc musiałyśmy się przedrzeć przez chmarę naganiaczy, których jest tu na pęczki.
Z ulgą odetchnęłyśmy, gdy na stoisku obsługa odezwała się do nas łamanym angielskim. My mamy łamany turecki, oni łamany turecki, ostatecznie dogadaliśmy się. Dostałyśmy bilet na autobus za dwie godziny. Ten czas spędziłyśmy na tyłach stoisk, gdzie znajdowały się miejsca dla czekających.  Jak zawsze przedsiębiorczy Turkowie zaskoczyli tym co można sprzedawać na dworcu. Otóż pierwsze przeszły obok nas chusteczki higieniczne, dalej niezmiennie czaj, czyli herbata (pita tu litrami w maleńkich szklaneczkach), dalej poduszki wszelakiego rodzaju, później pan z kuponikami, a następny simitami (obwarzankami obsypanymi sezamem).
Ale kiedy nadeszła chwila wejścia do autokaru, mile zostałam zaskoczona przez wystrój autobusu. Ale największym hitem były ekraniki na tyłach siedzeń. Obsługa rozdawała słuchawki, jak również osłonki jednorazowe na owe słuchawki. Oczywiście wszystkie filmy były po turecku. Co więcej obsługa autobusu, co jakiś czas dba o twój komfort jazdy, podając Ci gorącą kawę lub herbatę z ciastkiem. Tego w Polsce nie widziałam.
Ale to nie koniec! W Turcji istnieje coś takiego jak serwis. Jest to taka usługa wliczona w koszta biletu, która polega na tym, że przesiadasz się do innego autobusu danej firmy, aby zostać zawiezionym przez podany przez Ciebie adres. Nie złe co?! Aż do dnia przyjazdu do Stambułu nie wiedziałam czym był ten sławetny serwis!
Ponadto warto wspomnieć, że co lepsze kompanie mają świetnie skomponowane strony internetowe i oferują rezerwację i kupno przez sieć. Możesz zabukować konkretne miejsce w autobusie wybrane przez Ciebie. W przypadku gdy podróżujesz samodzielnie, zostanie Ci zaproponowane miejsce przy osobie tej samej płci.
I druga dobra rzeczy o Turcji! Drogi mają dobre, przynajmniej w zachodniej części kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz